poniedziałek, 10 grudnia 2012

[YAOI] "My heart is yours..." - Rozdział 2

      Myślę, że ten rozdział jest troszku dłuższy. Poza tym - ludzie, jeśli zaglądacie na mojego bloga to komentujcie, ok? Bo ja jakoś nie widzę, żeby ktoś był zainteresowany moimi wypocinami. Nawet anonimusy mogą komentować! Przyznam szczerze, że czuję się głupio pisząc, kiedy nikt tego nie czyta. No dobra, to tyle moich żali i życzeń. Zapraszam do czytania i oczywiście komentowania! 
; ***

                 *Ruki*     

               Idąc za Reitą zastanawiałem się czemu w ogóle nie uciekłem. Powinienem był podziękować ładnie i wrócić do domu, gdzie czekałaby na mnie moja jak zawsze uśmiechnięta mama i homofob tata... co ja wygaduję? Nie żałowałem, że z nim poszedłem. Jego przyjaciół mogłem zauważyć z daleka. Wyróżniali się tak jak ja i on. I wtedy zaczęły mi chodzić po głowie czarne myśli. A co jak mnie wyśmieją? Nie polubią? Uznają, że kiepsko wyglądam w tej fryzurze, czy coś... ojapierdole... jęczę (co prawda w myślach) jak baba przed okresem! Zajebiście...
 - To są Aoi, Uruha i Kai. - Suzuki pokazał na trzech chłopaków.
 - Ruki. - oznajmiłem cicho. No i gdzie się podziała twoja pewność siebie, co? Ech... same kłopoty ze mną... Oczywiście Reita świetnie się bawił. Zaśmiał się i przyciągnął mnie do siebie czochrając mi włosy (które z resztą układałem prawie godzinę).
 - Czy nie jest uroczy? - spytał blondyn z zadowolonym uśmieszkiem.
 - Słodziaczek. - zachichotał chłopak, który został mi przedstawiony jako Kai. Chyba był z nich najstarszy.
 - Grasz na czymś? Śpiewasz? - spytał koleś z bandaną.
 - W poprzedniej szkole miałem zespół. Byłem wokalistą.
Mój "wybawca" zaszczycił mnie jeszcze większym wyszczerzem. Spojrzał znacząco na Kai'a. Chyba czekał na jego wypowiedź. Długo nie musiał.
 - Nadaje się. Ma styl. Jeszcze tylko musimy go usłyszeć. Nie chciałbym się zawieść jak ostatnim razem...
Chwila. Czy tylko ja nie wiem o co chodzi? Haloo? Ja też tu jestem! Nie obgadywać mnie dopóki sobie nie pójdę!
 - Szukamy nowego wokalisty do zespołu. - oznajmił Reita. Ten koleś czyta mi w myślach?
 - Ahaa... I co ja mam do tego? - spytałem ostrożnie. Lepiej nie robić sobie nadziei, żeby się później nie załamać. Chłopak o imieniu Aoi uderzył się otwartą dłonią w czoło. Suzuki jednak stał niewzruszony moją postawą.
 - Ty nim zostaniesz. Jeśli oczywiście umiesz śpiewać. - dodał prowokując mnie do powiedzenia czegoś, czego nigdy wcześniej nie powiedziałbym obcemu kolesiowi:
 - Jeszcze zobaczysz co umiem. - burknąłem nieco obrażony. Blondyn znów potargał mi włosy. Nie musiałem nawet patrzeć w lustro, żeby być świadomym nieładu na mojej głowie.
 - Chodźmy do sali prób. Damy mu tekst jednej piosenki, on go przećwiczy i zaśpiewa. - zaproponował Kai. Jego pomysł spotkał się z aprobatą.
  Kiedy doszliśmy, chłopak otworzył drzwi kluczem, który miał zawieszony na szyi. Zauważyłem, że reszta też ma takie kluczyki. Reita i Uruha mieli bransoletki, Kai i Aoi łańcuszki. Ciekawy sposób na trzymanie kluczy, nie powiem...
 - Tu masz tekst do "Damashi". Spisz się! - Aoi poklepał mnie po ramieniu. Przeczytałem tekst. Specjalnie trudny to on nie był. Pokazali mi jak to ma brzmieć. Zaczęli grać, a ja się wczułem i wyszło, jak wyszło.
 - Łał... - tylko tyle wyszło z ust Aoi'a i Uruhy. Kai był zadowolony, a Reita nie powiedział nic. Tylko się uśmiechał. Co z nim jest nie tak?
 - Eee... I jak? - spytałem.
 - Witamy w zespole! - oznajmił Kai.

*Reita*

      Po prostu wiedziałem, że ten karzełek ma w sobie to coś! Wzrost nadrabia świetnym głosem. No i ładniutki jest. Kogoś takiego nam w zespole brakowało. Szczególnie teraz, kiedy wreszcie pozbyliśmy się Yune. W dodatku, nie wiem dlaczego, ale patrząc na tego całego Ruki'ego po prostu nie mogę przestać się uśmiechać. Jest... no nie wiem... śliczny? No dobra Rei, ogarnij się debilu, bo zaczynasz pieprzyć jakieś głupoty!
 - Reita? Co ty o tym sądzisz? Może dołączyć? - spytał mnie Kai.
 - No przecież! Gdybym myślał, że się nie nadaje to bym go nie przyprowadzał, no nie? - oburzyłem się. Zwątpił w moje zdolności? Ja potrafię zobaczyć na pierwszy rzut oka czy ktoś ma "to coś".
 - Oj, już dobrze! Tylko się na mnie nie obrażaj, bo lepszego basisty nie znajdziemy! - zaśmiał się nasz liderek. No tak, on wiedział co powiedzieć. Ruki za to przyglądał się tej dziwnej wymianie zdań z zaciekawionym wyrazem twarzy. No nie dziwię się temu małemu blondynkowi. Nasze rozmowy są "interesujące".
 - W każdym razie... - zacząłem, ale Kai (oczywiście) musiał mi przerwać.
 - Mam coś dla nowego członka zespołu. - wyciągnął z kieszeni mały, srebrny kluczyk - Proszę bardzo, właśnie jesteś częścią The GazettE.
Ruki ślicznie się uśmiechnął w odpowiedzi. (Mówiłem już, że jest uroczy?)
 - No, to co? - Uruha uśmiechnął się podstępnie. Wiedziałem co zaraz powie. - Idziemy to oblać?
Kai wykonał słynny "facepalm".
 - Ty zawsze znajdziesz jakiś powód do picia, nie? - mruknął, ale i tak poszedł z nami.
     
*Ruki*

        Ci kolesie coraz bardziej mi się podobali. Uruha, który potrafił pić za wszystko, Aoi, który ciągle musiał go pilnować, Kai, który próbował ogarnąć ich wszystkich, ale marnie mu to wychodziło i Reita, który ma na nosie jakąś szmatę. W sumie nawet nie pytałem dlaczego ją nosi. Nie ma nosa? A może ma brzydki? Albo po prostu tak lubi...? Kto go tam wie! Ten chłopak to istna zagadka. Słyszałem od Aoi'a, że w szkole wyrobił sobie opinię kogoś z kim lepiej nie zaczynać. Ludzie wolą omijać go szerokim łukiem niż mieć go za wroga. To wina tej białej szmatki? Nie wiem. Aoi też nie bardzo chciał mówić. Powiedział, że kiedy Reita mi zaufa, sam wytłumaczy. Chociaż to właściwie wyjaśnia reakcję tamtych gości sprzed bramy szkoły. Bali się go chociaż nie chcieli tego zbytnio pokazywać. Czuję jednak, że tamci jeszcze ze mną nie skończyli.
 - RUKI! - z zamyślenia wyrwał mnie Reita, który przyciągnął mnie do siebie. Po chwili zorientowałem się, że gdyby mnie nie złapał, leżałbym teraz pod kołami nadjeżdżającego tira. Zrobiłem się cały czerwony na twarzy. Powody były dwa: a) omal nie zginąłem przez zamyślenie o nosie Reity; b) Suzuki trzymał mnie w swoich ramionach. Cały się trzęsłem. Nie potrafiłem wykrztusić słowa. Jednak podejrzewam, że Akira też to przeżywał. Może powodem było to, że na mnie nawrzeszczał jak wariat:
 - TAKANORI! ZWARIOWAŁEŚ?! PATRZ GDZIE IDZIESZ! OMAL NIE ZGINĄŁEŚ, IDIOTO!
W oczach zebrały mi się łzy. Schowałem twarz w jego klatkę piersiową. Zajebiście Ruki, zajebiście. Rozrycz się jeszcze na oczach innych jak jakiś mięczak. Po prostu super... Nie rozumiem dlaczego wtedy nie odepchnąłem od siebie tego impulsywnego blondyna. Może dlatego, że trzymał mnie tak mocno? Albo po prostu nie chciałem go odpychać, potrzebowałem czyjegoś ciepła?
 - P-przepraszam... j-ja n-n-nie wiem d-dlacz-czeg-go... - urwałem nie mogąc powiedzieć nic więcej.
 - Nie, to ja przepraszam. Nie powinienem się na ciebie drzeć. Wybacz mi. - oznajmił Reita. Po chwili podeszła do nas reszta.
 - Wszystko w porządku mały? - spytał Kai. Byłem w takim szoku, że nawet odpuściłem mu nazwanie mnie "małym". Nienawidziłem tego, ale nie mogłem nic powiedzieć. Uruha i Aoi patrzyli na mnie również będąc przestraszeni. Tylko Reita nie wyglądał na przestraszonego ani zszokowanego. Po prostu mnie przytulał i uspokajał mówiąc, że "wszystko będzie dobrze". Cholera, zrobiłem z siebie sierotę! Kai zaproponował, żebyśmy dzisiaj odpuścili sobie picie. Jednak ja nie chciałem im zepsuć zabawy. Już wystarczy, że zrobiłem z siebie idiotę, który nie patrzy gdzie idzie.
 - Nic mi nie jest. Przecież Reita mnie uratował. - oznajmiłem starając się brzmieć jak najnaturalniej. Mimowolnie głos odrobinę mi drżał.
 - Na pewno...? - Kai przyglądał mi się podejrzliwie. W końcu jednak odpuścił. - Ciesz się i raduj Uru, idziemy pić!
 - Jeej! - wrzasnął tamten. Reita i Aoi pokręcili głowami z dezaprobatą, a ja zachichotałem.
 - No, to skoro wszyscy się cieszą i radują, to mam propozycję - idziemy? - wtrącił Aoi. Po chwili zgodnie ruszyliśmy w stronę pubu.
        Na miejscu, po wzniesieniu toastu i półgodzinnym świętowaniu, Kai zauważył swojego kolegę z podstawówki. Oznajmił, że idzie porozmawiać i jak poszedł, tak już nie wrócił. Natomiast Uruha po kilku piwach był już nieźle upity. Aoi trzymał go i próbował uspokoić, bo ten zaczynał śpiewać "Jo ma ha, jo ma soł". Reita również trochę wypił, ale dalej dzielnie utrzymywał, że nie jest pijany. Jednak po chwili uległ i dołączył do śpiewającego Uruhy. Przyznam, że miałem z nich ubaw. Aż żałuję, że nie nagrałem ich pijackich zachowań. A najciekawsze było dopiero przed nami.
 - Dobra, idziemy, bo jeszcze trochę i zaczną zaczepiać ludzi. A tego nie chcemy. - oznajmił Aoi.
 - Taa... a co z Kai'em? - spytałem.
 - Spotkał swojego kumpla. Jak widać na załączonym obrazku, nie jesteśmy mu do szczęścia potrzebni. - wskazał ruchem głowy na postaci za mną. Przytulali się i śmiali.
 - Ale gdzie ich zabierzemy? - spytałem z niezbyt inteligentnym wyrazem twarzy.
 - Nie wiem... Gdzieś gdzie najbliżej... Do Reity. Jego starych nie ma w domu, więc nie będzie problemu. - mówiąc to podniósł się dalej trzymając Uruhę. Zrobiłem to samo z Suzukim. Powoli, starając się przytrzymać "naszych pijaków" wyszliśmy z pubu i powędrowaliśmy ulicą do domu opierającego się o mnie chłopaka.
 - Wyjmij mu klucz z kieszeni. Jest pewnie w prawej. - oznajmił Aoi. Muszę powiedzieć, że miałem ochotę się pacnąć w łeb na myśl o głupocie blondyna trzymającego klucz od domu w kieszeniach spodni, jednak mając na uwadze to, że jedną ręką go trzymałem, a drugą szukałem klucza, było to niemożliwe. Sięgając do jego kieszeni (która była z drugiej strony niż ja) musiałem się nieźle nagimnastykować. Czułem na sobie oddech pachnący alkoholem. Czułem jak ciepło zalewa moje policzki. Na szczęście było ciemno, a ja miałem na twarzy lekki makijaż, który skutecznie maskował czerwone plamki na twarzy. Wreszcie wyciągnąłem ten nieszczęsny klucz. Miałem już po dziurki w nosie śpiewanej przez Uruhę ballady. Weszliśmy do środka, zamknęliśmy drzwi i od razu posadziliśmy pijaną dwójkę na kanapie.
  - Pszczółka Maja sobie lata, ooo! Zbiera nektar gdzieś na fiatach! - śpiewał Uru. Kiedy ja zastanawiałem się o co chodzi mu z tymi "fiatami" wtrącił się Reita:
  - To były *czkawka* kwiaty kretynie *czkawka*! Kwia *czkawka* ty! - wrzasnął. Zaśmiałem się cicho. Niestetu słyszał - I co sie śmiejesz, hyy?! Znamy się w ogóle? - zachwiał się, ale podszedł do mnie. Uwiesił się na moim ramieniu. Jego twarz była kilka centymetrów od mojej, więc wyraźnie czułem zapach alkoholu.
 - Ja się śmiałem? Oj, coś wymyślasz. Kładź się lepiej spać! - mruknąłem odsuwając go od siebie.
 - Tak jest mamusiu... - odpowiedział i położył sie na stole. Aoi wyglądał jakby zaczął się modlić.
 - Niech to się wreszcie skończy, niech to się skończy... - jęczał. Położyłem u dłoń na ramieniu.
 - Spokojnie. Przecież nie pierwszy raz się upili, nie? Chwilę pośpiewają, pogadają i im przejdzie. - oznjamiłem próbując go pocieszyć. Aoi spojrzał na mnie przerażony.
 - Biedaku! To ty nie wiesz do czego oni są zdolni po pijaku! - jęknął. Jak na zawołanie Uruha wstał i wlazł na stół stając przy okazji na Reicie. Zdeptany Suzuki poruszył się zwalając tamtego debila. Po tym jak nasz gitarzysta spadł zaczęli się śmiać. Na pewno mieli z czego, nie powiem... W tamtym momencie zauważyłem, że Aoi odsunął się od nich i był na drugim końcu pokoju. Zauważył, że się odwróciłem, więc pokazał mi gestem ręki, że mam podejść co posłusznie zrobiłem (ach, zrobiłem się zbyt uległy). Kiedy byłem tuż obok niego, pociągnął mnie za rękaw i poleciałem na podłogę.
 - Ciii...! Patrz na nich uważnie i nic nie rób! Żadnych gwałtownych ruchów! - poinstruował mnie. Zachichotałem. Czułem się jak ci obserwatorzy zwierząt na Animal Planet. Chociaż oni trochę zachwywali się jak zwierzęta... Mimo wszystko, patrzyłem na nich ledwo powstrzymując śmiech.
 - ReeeeeeeiReeeeeeeeei! - jęknął Uruha - A ty mnie kochasz, czy ty mnie już nie kochasz?
 - Nieee wieeem! - odpowiedział tamten - Weź mnie zostaw, bo śmierdzisz!
 - Jaaa? Sam się powąchaj! *czkawka*
Reita uderzył go w ramię z pięści. Oczywiście na tyle mocno, na ile było stać porządnie nawalonego człowieka.
 - Nieee bij mnieee! - wrzasnął Uruha, aż zabolały mnie bębenki. - Mam ci walnąć...?
 - A róbta co chceta! Ja na ciebie nawet nie patrzę prostaku!
Wtedy Uruha uderzył jego. Wyglądali tak komicznie, że po prostu nie wytrzymałem i wyciągnąłem telefon.
 - Nagram ich. - oznajmiłem w odpowiedzi na pytający wzrok Aoi'a. Ten przytaknął mi.
 - Niech wiedzą jak wyglądają, gdy są wstawieni. - oznajmił. Tamci dwaj oczywiście nic nie wiedzieli o "ukrytej kamerze".
 - Dlaczego mnie już nie kochasz Aoi?! - jęknął Uruha w kierunku Reity. Parskąłem śmiechem w ostatniej chwili zasłaniając usta reką. Nie usłyszeli na całe szczęście. Aoi był cały blady. Poklepałem go po ramieniu.
 - Ja nie jestem Aoi, durniu! Jestem Reita! Wspaniały Reita-sama! Kłaniaj mi się! - po czym blondyn wstał i od razu powrócił do siadu nie mogąc złapać równowagi.
 - Idź lepiej do tego swojego Ruuuukiegooo, którego dzisiaj przypro *czkawka* wadziłeś!
W tamtym momencie to ja zbladłem. Więc sumując obaj z Aoi'em byliśmy bladzi.
 - A co ty *czkawka* niby wiesz...? - burknął Reita.
 - Ja? *czkawka* Ja wiem baaardzo dużo! Wiem, że jesteś bi! I ja też! I wszyscy na świecie to pierdolone pedały! - wrzasnął i się zaśmiał jak wariat. Na jego słowa wzdrygnąłem się. Reita jest bi? To prawda czy tylko pijackie pierdoły?
 - Nie praaawdaaa! Kai chyba heteroooo jest!
 - Cioooo? - krzyknął Uruha - Zaśpiewajmy!
I po chwili razem śpiewali "Kółko graniaste". Po pół godzinie śpiewania zmęczyli się i zasnęli, a ja i Aoi mogliśmy odetchnąć z ulgą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz