czwartek, 20 grudnia 2012

"Miłość to choroba" - Rozdział 3

                 Cały dzień chodziłam jak na szpilkach. Ciuchy na imprezę przygotowałam już dzień wcześniej, więc chociaż tym nie musiałam się przejmować. Najbardziej denerwowałam się faktem, że będzie tam moja kuzynka. Nie mogę wystąpić jeśli będę z nią, ale też nie mogę nie wystąpić, bo jestem częścią zespołu. Każdy ma jakąś rolę. Michał zawsze powtarzał, że występujemy wszyscy albo nikt, bo zespół jest puzzle. Jeśli brakuje jednego elementu - przestaje tworzyć całość. A jeżeli moja kuzyneczka dowie się, że tańczę powie to mojej mamie. Rodzice nic nie wiedzą o chłopakach. Jeśli mama by się o nich w jakiś sposób dowiedziała, zabroniłaby mi się z nimi spotykać. Powiedziałaby: "To nie jest towarzystwo dla ciebie." I nici z marzeń. Dlatego nie mogłam dopuścić, aby Weronika zobaczyła nasz występ.
W końcu moje kręcenie się po domu wnerwiło mamę, która cały dzień siedziała w kuchni.
 - Michalina, dziecko drogie, uspokój się, bo nie pozwolę ci iść na tą głupią zabawę!
Z ust mojej matki wychodzą tylko takie określenia, a słowa takie jak "impreza" nie przejdą jej przez gardło. Jednak nie odezwałam się. Poszłam do swojego pokoju i włączyłam muzykę. Chciałam zagłuszyć wszystkie czarne myśli chodzące mi po głowie. Leżałam na łóżku wsłuchując się w piosenkę LM.C - Punky Heart. Nagle usłyszałam dźwięk sms'a.


                    "Od: Kei

                          Sieemaa! Wpaść po ciebie przed imprezą? Będę z  Rafałem.
                          Pasuje czy księżniczka ma ochotę jechać bez obstawy? ;) (kuzyneczkę
                          też zabierzemy jak trzeba -.-)"


Szybko na niego odpisałam.


                    "Do: Kei

                          Witaj mój książę! ;* Jeśli naprawdę masz tyle cierpliwości to księżniczka
                          będzie Was oczekiwać w swoim pałacu. ;) Pamiętajcie o białym koniu! ^^"


Po chwili pojawił się komunikat: "Wysłano". Owinęłam się różowym, puchatym kocem i zaczęłam wgapiać w ścianę. Miałam półtorej godziny do ich przybycia. Wstałam i zaczęłam się przebierać. Specjalnie przygotowałam sobie czarne, o rozmiar za duże rurki z łańcuszkami i obdarciami na kolanach. Do tego miałam czarno-białą bluzkę i przydużą bluzę w czarno-różowe paski. Do tego różowa czapka z przypinkami. Kolorowe włosy rozpuściłam. Sięgały mi pasa (zapuszczałam dłuuugo). Nałożyłam na twarz lekki makijaż podkreślając oczy czarną kredką i eyelinerem, a na usta nakładając jedynie bezbarwny błyszczyk. Wreszcie usłyszałam z dołu głos mojej rodzicielki:
 - Michalina! Jacyś chłopcy do ciebie!
Zapukałam do drzwi pokoju kuzynki. Otworzyła mi wystrojona w czarne, obcisłe rurki, czerwoną bluzkę bez ramiączek i czarny, krótki żakiet. Włosy miała rozpuszczone, a oczy mocno podkreślone. Na szczęście zrezygnowała z podkreślania ust, bo wszyscy pytaliby się skąd wytrzasnęłam tego clowna i czy to część występu. Weronika uśmiechnęła się do mnie i zaszła na dół przede mną. Jak zobaczyła chłopaków to myślałam, że zwariuję. Od razu zaczęła do nich zarywać. Oczywiście moja mama nic nie zauważyła.
 - Misia, kotku ty chcesz iść tak ubrana na imprezę? - zdziwiła się. Skrzywiłam się na użyte przez nią określenie. Nie lubiłam, gdy mnie tak nazywała. No i zaskoczyło mnie użyte przez nią słowo "impreza".
 - Jakiś problem? - spytałam. Nie mogłam jej przecież powiedzieć, że w innym stroju nie zatańczyłabym układu.
 - Ależ skąd! - spojrzała na Weronikę. Spodziewałam się wszystkiego. Dosłownie! Nawet tego, że ją z domu wywali (ze mną by tak zrobiła). Ale nie! Uśmiechnęła się do niej przyjaźnie i pochwaliła jej strój:
 - Weronika, jak ty cudnie wyglądasz! Piękny żakiet. I te długie, falowane blond włosy! Nie to co ta moja kolorowa córka... Wygląda jak dziecko. - skrytykowała mnie. Rafał i Keiji ledwo powstrzymywali śmiech. Zerknęłam na nich. Wyglądali jak zwykle. Kei miał na sobie luźne rurki, trampki i dużą, granatową bluzę. Rafał wyglądał podobnie. Obaj wyczuli, że się we mnie gotuje, bo już po chwili odezwał się Raffi (ja go tak nazywam):
 - No to my już będziemy lecieć proszę pani! - oznajmił. Stanęłam pomiędzy nimi. Podejrzewam, że wyglądałam komicznie. Ja - 151 cm wzrostu, Rafał - 182 cm, Keiji - 178 cm. Taka mała przepaść ;).
 - A wy chłopcy jesteście kolegami Michaliny ze szkoły? - spytała moja mama.
 - Ja jestem rok starszy. Czasami po nią przychodzę i razem chodzimy do szkoły. - upomniał się Kei.
 - Ach tak, racja! A ty? - spojrzała na Rafała.
 - Ja skończyłem liceum. Jestem... starszym kuzynem Keiji'ego. - skłamał szybko, napotykając mój wzrok.
 - Rozumiem... - matka spojrzała na nich jeszcze raz - W takim razie bawcie się dobrze i pilnujcie Michaliny! - poprosiła.
 - Nie jestem już małą dziewczynką! - burknęłam. Założyłam czarne trampki i wyszliśmy. Przed domem przypomniałam sobie coś bardzo ważnego - No właśnie Kei, gdzie ten biały koń? - spytałam. Rafał zaśmiał się najwidoczniej wiedząc o co chodzi, a moja kuzynka jak zwykle wykazała się inteligencją i zastanawiała się skąd on ma wytrzasnąć konia w środku miasta. Keiji kucnął.
 - Może i nie jestem białym koniem, ale granatowy też może być?
Udałam, że się zastanawiam i po chwili wskoczyłam mu na plecy. Przytrzymał mnie i poszliśmy (raczej oni poszli, a ja zostałam przetransportowana) w kierunku domu Daniela.
Kei może nie wyglądał, ale był silny. Udało mu się mnie nieść całą drogę. Jednak kiedy doszliśmy na miejsce i zeskoczyłam mu z pleców, oparł się o ogrodzenie, żeby odpocząć.
 - Mogłeś powiedzieć, że jestem ciężka! - burknęłam i skrzyżowałam ręce na piersi robiąc obrażoną minę. Zaśmiał się.
 - Oj, nie przesadzaj Mała! Nie jesteś taka ciężka, panno półtorametrowa.
Przynajmniej miałam pewność, że nic mu nie jest. Żarty dalej się go trzymały.
 - A teraz idziemy! Galopem! - otworzyłam furtkę i podeszłam do drzwi unosząc pięść w górę jak superbohater. Za sobą usłyszałam śmiech chłopaków i komentarz Weroniki:
 - Co za dziecko...
Nie przejęłam się tym. Zadzwoniłam do drzwi. Byliśmy jednymi z pierwszych, ponieważ zgłosiliśmy się do pomocy przy rozstawianiu sprzętu. Kiedy skończyliśmy i włączyliśmy muzykę, zaczęli się schodzić znajomi. Niedługo potem przyszły Monika, Sylwia i Karolina. Druga z nich jak tylko mnie zobaczyła, zaczęła piszczeć i komentować "jaka to jestem urocza w tych ciuszkach". Pozwoliłam się jej trochę wytarmosić. Potańczyłyśmy chwilę razem. Po jakiejś godzinie Daniel zapowiedział nasz występ:
 - A teraz zróbcie miejsce, bo wystąpi najlepsza grupa taneczna w tym kraju! Powitajcie ich proszę brawami!
Z ulgą stwierdziłam, że Weronika gdzieś zniknęła. Weszłam z chłopakami na środek. Odczekaliśmy chwilę i zaczęliśmy tańczyć. Prócz muzyki słyszałam też gwizdanie, zadowolone krzyki znajomych i piski dziewczyn. Kiedy wreszcie skończyliśmy usiadłam na kanapie i chwyciłam butelkę wody. Napiłam się i poczułam, że ktoś siada obok mnie. W pierwszej chwili myślałam, że to Kei, ale w tamtym momencie usłyszałam piskliwy, dziewczęcy głos.
 - Coś mnie ominęło? Słyszałam jakieś piski, gwizdy, ale przybiegłam za późno.
 - Nie przejmuj się. To nie było nic wartego twojej uwagi. - opowiedziałam Weronice, o dziwo, miłym głosem. Zaskoczyło ją to i nie zadawała więcej pytań. Wtedy znów usłyszłam czyjś głos. Nie należał do mojej kuzynki (ta znowu gdzieś zniknęła).
 - Świetny taniec. Gdzie się tego nauczyłaś?
Spojrzałam przed siebie. Stał przede mną wysoki, nawet przystojny chłopak. Uśmiechnęłam się do niego.
 - Dziękuję. Trochę jestem samoukiem, trochę pomógł mi przyjaciel.
 Chłopak odwzajemnił uśmiech. Rozmawialiśmy chwilę, ale on nie potrafił mówić nic prócz wychwalania mnie, więc ta rozmowa skończyła się szybko. Wstałam i oznajmiłam, że muszę iść się przewietrzyć. Wyszłam do ogrodu. Nie było tam nikogo. Przeszłam się kawałek w głąb rzekomego ogrodu. Nagle poczułam jak ktoś chwyta mnie za ramię. Odwróciłam się gwałtownie. To był tamten namolny chłopak.
 - Wybacz, wystraszyłem cię?
 - N-nie. - mruknęłam. Owszem. Serce podskoczyło mi do gardła, ale mu tego nie powiem przecież! Uśmiechnął się. Wyglądało to jakby uśmiechał się sam do siebie. Miałam złe przeczucia. Sprawdziły się.
 - Spodobałaś mi się. Taka niewinna dziewczynka. Wśród samych facetów musisz czuć się zagubiona.
 - Yyy... lubię ich. - oznajmiłam unosząc lekko kąciki ust.
 - A ja ciebie. - mruknął chłopak przysuwając się do mnie. Chciałam się cofnąć, ale napotkałam ścianę od starej szopy, która uniemożliwiła mi ten zamiar. Cholera! Jaka ty głupia jesteś Michalina! - ochrzaniłam sama siebie w myślach. Chłopak przytrzymał rękami moje ramiona. Nie mogłam się ruszyć. Przystawił usta do mojego ucha.
 - Nie szamocz się tak. To nic nie da. Jestem rugbystą. A tak w ogóle mam na imię Sebastian. - oznajmił niskim głosem. Chciałam krzyczeć. Jednak się powstrzymałam. Uznałam, że nie będę wołać chłopaków. I tak mnie nie usłyszą, a poza tym nie jestem małym dzieckiem, żeby ciągle ktoś musiał się mną opiekować! Szarpnęłam się.
 - Puść mnie! - warknęłam. Spróbowałam go kopnąć. Nie udało się. Byłam w kropce. Sebastian zaczął rozpinać mi bluzę. Płakałam. Zamknęłam oczy. Błagałam, żeby mnie zostawił. Wsunął swoje zimne dłonie pod moją bluzkę. Zaczął mi robić malinki na szyi. Szarpałam się. Łzy coraz mocniej mi leciały. Jednak to tylko go bardziej podniecało. Napierał na mnie coraz bardziej. Czułam jego ciało przylegające do mojego. Nie wytrzymałam. Krzyknęłam.
 - Zostaw mnie!
Nie poskutkowało. Wtedy poczułam jak coś go ode mnie odciąga. Wylądował na ziemi. Krzyczał z bólu. Nad nim kucał Keiji wykręcając mu ramię. Osunęłam się na ziemię i ukryłam twarz w dłoniach. Rozpłakałam się. W tamtym momencie przybiegli Kamil, Daniel i Rafał. Od razu zrozumieli co się stało i wyprowadzili Sebastiana. Kei został ze mną. Objął mnie ramieniem.
 - Spokojnie. Cii... Cicho. Już dobrze. Jestem przy tobie. - szeptał mi do ucha. Jedyne co potrafiłam w tamtym momencie zrobić to wtulić się w jego bluzę i zasnąć.

      Obudziłam się około południa. Leżałam na jakiejś kanapie. Nie byłam u siebie w domu. Rozejrzałam się dookoła. To był dom Daniela. Obok siebie, na fotelu zobaczyłam Kei'a. Po chwili zauważył, że się obudziłam. Szybko uklęknął obok kanapy.
 - Wszystko w porządku? Jak się czujesz? - spytał. Uśmiechnęłam się słabo.
 - N-nie wiem. - cała drżałam. Nagle zaczęłam sobie wszystko przypominać. Podniosłam się do siadu - Mogę wody? - poprosiłam. Podał mi przygotowaną już szklankę z wodą i jakieś tabletki. Nawet nie pytałam co to. Posłusznie wzięłam je do ust i popiłam całą zawartością naczynia.
 - Rafał był rano odprowadzić Weronikę. Powiedział twojej mamie, że zostałaś u koleżanki na noc. - oznajmił Keiji.
 - Dziękuję. - oznajmiłam, po czym spojrzałam na niego niepewnie - Kei... - urwałam bawiąc się rękawem bluzy.
 - O co chodzi? - spytał chłopak przyglądając mi się.
 - Czy... mógłbyś mnie przytulić? - spytałam nieśmiało. Uśmiechnął się i usiadł obok. Wtuliłam się w jego bluzę, a on objął mnie ramionami.
 - Nawet nie musiałaś pytać Misia. - mruknął mi do ucha. Zrobiło mi się gorąco. Poczułam, że się czerwienię. To było dziwne. Nigdy wcześniej się tak nie krępowałam w jego towarzystwie.
 - Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. - szepnęłam. Wtedy pojawił się Michał.
 - I jak? - spytał Kei. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
 - Odpowie za wszystko. Okazało się, że nie jedno ma na sumieniu. Siedzi w areszcie. - oznajmił lider.
 - Liderku kochany! - krzyknęłam. Spojrzał na mnie rozbawiony.
 - Witam dziecko zespołu. Nie przeszkadzajcie sobie. Jednak spotkałem twoją mamę na mieście. Była z Weroniką, więc ją rozpoznałem. Twoja kuzynka nic nie wie, więc twoi rodzice też nie są świadomi całego zajścia. Powiesz im sama.
Niechętnie odsunęłam się od ciepłego ciała Keiji'ego. Zachwiałam się lekko przy wstawaniu, więc chłopak mnie przytrzymał (całe szczęście, bo wylądowałabym na stoliku). Znów się zaczerwieniłam.
 - Po-powinnam iść do domu. Gdzie Daniel?
Jak na zawołanie pojawił się gospodarz. Miał zmartwiony wyraz twarzy.
 - Misia! Mała! Ja cię przepraszam! Nic nie wiedziałem! Nie wiem jak mogłem nie zauważyć będąc z nim w drużynie! Tak bardzo mi...
Przerwałam mu.
 - Przestań! To nie twoja wina. Nie mogłeś nic wiedzieć. Dziękuję wam za wszystko i to ja przepraszam za kłopot. - oznajmiłam.
 - Odprowadzę cię. - zaproponował Kei. Zgodziłam się. Po chwili szliśmy już chodnikiem. Było chłodniej niż wczoraj. Keiji zauważył, że się trzęsę, więc dał mi swoją bluzę i przykucnął tak jak wczoraj - To jak?
Nie odezwałam się tylko wlazłam mu na plecy zapinając jego bluzę. Sięgała mi do kolan. Wtuliłam się w przyjaciela. Nie mogłam być pewna, ale wydawało mi się, że na jego twarzy pojawił się zadowolony uśmiech.
       Kiedy dotarliśmy do mojego domu postanowił zanieść mnie do pokoju. Nie oponowałam. Byłam wykończona. Zastaliśmy tylko Pawła, więc nie musiałam się tłumaczyć z tego, że wracam z imprezy koło południa i niesie mnie z niej jakiś chłopak. Kei wniósł mnie po schodach i położył na łóżku. Usiadł obok, gładząc moje włosy. Uśmiechał się. Nigdy bym o tym nie pomyślała, ale był naprawdę przystojny. Ciemne, półdługie włosy i hebanowe oczy. Ideał.
 - Zostać z tobą? - spytał. Nie wiem dlaczego, ale wyczułam w jego głosie nutkę nadziei.
 - Nie pytaj. Poleż tu ze mną. - mruknęłam robiąc mu miejsce. Położył się obok i objął mnie. Leżeliśmy tak przez chwilę. Nagle do pokoju wtargnęła moja "kochana" kuzynka. Nie miałam siły, ale zapewne gdyby było inaczej zerwałabym się z łóżka i tłumaczyła jej dlaczego zastała nas w takiej sytuacji - Czego chcesz? - spytałam.
 - Nic. Już nic. Nie przeszkadzam. - oznajmiła zaskoczona i szybko wyszła zamykając za sobą drzwi. Kei zaczął się śmiać.
 - Widziałaś jej minę?
Również się roześmiałam. Dzięki Keiji'emu mogłam choć na chwilę zapomnieć o wydarzeniach z wczoraj i śmiać z głupoty jakby nic się nie stało.

     Kolejny rozdział dodany. Mam nadzieję, że się podobał. ^^ Proszę o obiektywne komentarze!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz