wtorek, 2 kwietnia 2013

[YAOI] "Dziedzictwo" - Part 3

                 Ten rozdział miał się ogólnie pojawić na Wielkanoc, ale że pisałam go ja, to nie mógł przecież pojawić się na czas. XD Wasza aktywność mnie smuci. :( Jedna tylko osoba komentuje moje marne wypociny. Dlatego proszę, że nawet jeśli uznajecie moje opowiadanie za nie warte komentowania, to napiszcie chociaż ten jeden komentarz. Jedno zdanie chociaż! Ładnie proszę...! *robi oczy Kota ze Shreka*

PS. Ten rozdział jest dłuższy niż zazwyczaj. =^w^= Taki spóźniony prezent wielkanocny ode mnie. ;D Mam nadzieję, że nikogo nie zawiodłam. :)

                                    *********************************************



             Ren obudził się czując ten obezwładniający zapach wanilii. Chwilę mu zajęło przypomnienie sobie co się stało poprzedniego wieczoru, a raczej nocy. Przestraszony zerknął na miejsce obok siebie. Pusto. Jedynym dowodem na to, że spał z Minhyun'em była wygnieciona poduszka i zapach na niej.
      Nagle blondyn usłyszał jak drzwi od łazienki otwierają się. Czyżby powtórka z historii? - jęknął w myślach Minki. Hwang wyszedł z łazienki w samych bokserkach. Kiedy ich spojrzenia spotkały się, uniósł jedną brew.
 - Księżniczko, sprawdź czy masz na sobie bieliznę. - Ren, tak jak poprzedniego dnia, rzucił w niego poduszką. Oczywiście brunet to przewidział i zrobił unik - A to, mam rozumieć, jest twoja wersja "dzień dobry"?
 - Czy taki dobry to ja nie wiem. Godzina jazdy samochodem w jedną stronę! Ile my będziemy tam siedzieć? - Choi znów rozpoczął swoje poranne marudzenie.
 - Postaram się załatwić wszystko jak najszybciej, żeby księżniczka nie musiała się nudzić zbyt długo. - zakpił Minhyun zakładając czarne dżinsy. Dla sprostowania - wciąż nie miał na sobie koszulki, więc Ren starał się na niego nie patrzeć. Jednak oczy same kierowały się na bruneta. Szczupły brzuch, idealny zarys mięśni, ani grama zbędnego tłuszczu. Minki nie lubił napakowanych kolesi, a Hwang był niemalże idealny. Co oczywiście denerwowało Ren'a nieziemsko.
 - Trzymam cię za słowo! Nie zamierzam spędzić tam całego dnia. - burknął Minki.
 - Dopilnuję, żebyś nie był do tego zmuszony. - odparł Minhyun. I znowu nie wiem czy mówi serio. - mruknął w myślach Choi. Jednakże wstał z łóżka i przeciągnął się. Czuł jak ochroniarz bacznie go obserwuje. Zerknął ukradkiem na Hwang'a. Tak jak przypuszczał, ten wpatrywał się w niego jakby starał się zapamiętać każdy milimetr jego ciała. Nagle przez głowę przeleciała mu pewna myśl: A gdyby tak "odwdzięczyć się" Minhyun'owi za wspólnie spędzoną noc? Parsknął śmiechem, ponieważ nawet w jego głowie zabrzmiało to dwuznacznie. Brunet spojrzał na niego pytającym wzrokiem.
 - Przypomniało mi się coś śmiesznego. - odparł blondyn. Powoli podszedł do Minhyun'a. Wspiął się na palce i złożył na jego policzku krótki pocałunek - A to, za to, że pozwoliłeś mi dzisiaj spać z tobą... Chociaż i tak pewnie poradziłbym sobie sam. - dodał chociaż obaj doskonale wiedzieli, że to nieprawda.
       Minhyun stał w miejscu zaskoczony czynem nastolatka. Musnął palcami policzek i szybko otrząsnął się z letargu.
 - Ależ oczywiście... Wpuściłem cię z litości. A teraz leć się przebrać, bo po śniadaniu wyjeżdżamy. Chcę załatwić to jak najszybciej. - oznajmił brunet. Ren kiwnął głową i wyszedł z pokoju.

             Blondyn stał przed lustrem w łazience, oglądając dokładnie swoje ciało. Był piękny. Każdy mu to mówił. Chociaż on sam znalazłby w sobie wiele wad, inni ich nie zauważali. Miał jednak wrażenie, że Hwang do tych "innych" nie należał. Chłopak od początku widział wszystko. Kompleksy Ren'a, jego przyzwyczajenia, charakter, kryjówki. Minki czuł się przy nim nagi. Nic nie mógł ukryć, bo ochroniarz i tak prędzej, czy później o tym wiedział. Jednak najbardziej dołujące było to, że Ren nie wiedział praktycznie nic o Minhyunie. Co prawda, starszy opowiedział mu o tragedii jaka go spotkała i o chęci zemsty, ale poza tym Minki nie wiedział nic! Dlatego zamierzał go dzisiaj wypytać co to za dokumenty i po co musi je zawieźć do tej swojej agencji. Coś mu się w końcu należy, prawda?
            Ren ubrał się szybko widząc, że powinien już być na śniadaniu. Na korytarzu tradycyjnie spotkał swojego ochroniarza.
 - Co tak szybko? Myślałem, że jeszcze z pół godziny posiedzisz...
 - Bardzo śmieszne. - prychnął Minki i poszedł przodem.
Przy stole w jadalni siedzieli już państwo Choi wraz z Baekho, JR i Aron. Pierwszy z nich podniósł jedną brew i posłał blondynowi sugestywny uśmiech. Ren'a przeszedł dreszcz. On wie...?
 - Cześć wszystkim. - przywitał się Minki. Minhyun ukłonił się i uśmiechnął lekko.
 - Miło was widzieć. My już właściwie kończymy posiłek, ale możemy poczekać. - oznajmiła pani Choi.
 - Nie musicie, jeśli to dla was problem... - zaczął blondyn, ale Baekho mu przerwał:
 - Ależ możemy zostać, prawda wujku?
Ren w myślach już przeklinał kuzyna.
 - Właściwie, dzisiaj nie mamy nic do roboty. Ale czy wy czasem nie mieliście gdzieś jechać? - spytał pan Choi.
 - Do mojej agencji. Muszę zawieźć ważne dokumenty mojemu przełożonemu. - odparł Minhyun - Mam nadzieję, że to nie problem.
 - Ależ nie! Skąd, to żaden problem. Tylko pilnuj, żeby mojemu synowi nic się nie stało.
 - Oczywiście.
W tym momencie wtrąciła się pani Choi:
 - Ale jeżeli Minki chce zostać, to może. Wtedy Aron i chłopcy by się nim zajęli...
 - Nie. - od razu odpowiedział Ren - Pojadę z Minhyunem.
 - Skoro tego chcesz.
Minki i Hwang jedli w milczeniu. Brunet skończył pierwszy. Oparł głowę o oparcie krzesła przymykając oczy zmęczony. Baekho zerknął na niego z zainteresowaniem. W końcu postanowił się odezwać:
 - Dobrze spaliście? - spytał. Ren, zaskoczony jego pytaniem, zakrztusił się wodą.
 - Skąd to pytanie? - odpowiedział pytaniem, na pytanie.
 - Tak po prostu... nie można już zapytać?
Ren zmrużył oczy. Zachowanie kuzyna wydawało mu się podejrzane. Co on sobie myśli?!
 - Ależ można. Pytam tylko, co cię skłoniło do zadania tego pytania. - oznajmił spokojnym tonem Minki.
 - Może po prostu troska o kuzyna? - zasugerował Baekho z rozbawionym wyrazem twarzy.
 - Nie potrzebuję twojej troski.
Baekho uśmiechnął się jeszcze szerzej.
 - Racja, masz przecież Minhyun'a. Pasujecie do siebie...
 - Co ty wygadujesz Baekho? Naucz się, że nie wyciąga się pochopnych wniosków. To nieprofesjonalne i dziecinne z twojej strony. - odparł z przekąsem Ren upijając łyk herbaty poziomkowej, którą wręcz uwielbiał.
 - No dobra, mów sobie co chcesz.
Minki w końcu skończył posiłek i zerknął na Minhyun'a.
 - Idziemy? - spytał dźgając chłopaka palcem w żebra.
 - Jeśli już zjadłeś to możemy. Właściwie to jest już późno. - odpowiedział brunet.
 - Nie marudź! Spieszyłem się, ale szybkie jedzenie źle wpływa na figurę! - burknął blondyn wstając i łapiąc swojego ochroniarza za przegub.
 - Ależ, czy ja marudzę? - mruknął Hwang.
 - Marudzisz! Wiem to! Ale ty musisz wiedzieć, że ja będę marudził ci całą godzinę jazdy do agencji i z powrotem! - oznajmił Choi ciągnąc ochroniarza za rękę i kierując się w stronę wyjścia. Pani Choi patrzyła na nich z sentymentalnym uśmiechem na ustach.
 - Tacy młodzi... - szepnęła.
 - Coś mówiłaś? - spytał pan Choi spoglądając na małżonkę.
 - Nie, nic nie mówiłam. Wydawało ci się kochanie. - oznajmiła kobieta i wstała od stołu po czym skierowała się do salonu.

      
             Siedział w samochodzie czekając na Minhyun'a. Chłopak poszedł na chwilę do swojego pokoju i dał mu kluczyki, żeby poczekał w aucie. Ren posłusznie zrobił co polecił mu ochroniarz (i sam się sobie dziwił). Jednak czekając już ponad pół godziny zaczynał się denerwować. Co on robił tam tak długo?
Nareszcie zauważył chłopaka idącego spokojnie w stronę samochodu. Patrząc na niego Minki zapomniał jak się oddycha. Brunet miał na sobie seksownie opinające, czarne spodnie, w tym samym kolorze trampki za kostkę i białą, elegancką koszulę. Do tego narzucił na siebie czarną marynarkę z podwiniętymi rękawami, a na szyi miał zawiązany krawat w tym samym kolorze. Ren'owi stanęło serce. Po chwili zorientował się, że nie tylko ono. Przeklął się w myślach i jeszcze bardziej obniżył przydługą koszulę w biało-czarną kratkę z licznymi falbankami. Na jego szczęście była na tyle długa, że zakrywała co trzeba.
 - Długo czekałeś? - spytał Minhyun wchodząc do samochodu - Trzymaj. - podał blondynowi ten sam plik papierów, które przeglądał poprzedniej nocy. Chłopak wziął dokumenty do ręki, drugą wciąż przytrzymując koszulę. Nie umknęło to uwadze Hwang'a - Coś nie tak? - spytał.
 - Nic co mogłoby cię zainteresować. Jedź. - prychnął Minki odwracając wzrok na szybę.
 - Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, księżniczko. - westchnął brunet wyjeżdżając powoli za bramę - Jak chcesz to w torbie z tyłu mam czekoladę i sok poziomkowy. - odparł wskazując tyle siedzenie. Dwa razy nie trzeba było powtarzać. Choi sięgnął do tyłu i położył sobie ową torbę pod nogami.
 - Skąd wiedziałeś, że lubię sok poziomkowy? - spytał po chwili Minki.
 - Jesteś łatwy do rozszyfrowania. Na śniadanie i kolację zawsze pijesz herbatę poziomkową, a do obiadu sok poziomkowy. Dodając do tego twoją rozkoszną minkę i ten błysk w oku...
Widząc minę Ren'a Minhyun parsknął śmiechem. Choi wyglądał przez chwilę jak swój ulubiony owoc.
 - Nie śmiej się ze mnie. - burknął młodszy z powrotem oglądając widoki na szybą. Ułatwiało mu to jazdę ze swoim ochroniarzem. Sytuacja była dla niego krępująca. Hwang wyglądał na całkowicie wyluzowanego, co sprawiało, że Minki denerwował się jeszcze bardziej. Pisnął przestraszony, kiedy usłyszał dźwięk telefonu, co wywołało u Minhyun'a atak śmiechu. A Ren musiał przyznać, że brunet miał naprawdę przyjemny śmiech.
 - Odbierzesz czy nie, strachliwa księżniczko? - spytał Hwang z trudem powstrzymując swoją reakcję.
 - No przecież odbiorę... - mruknął Choi wciskając zieloną słuchawkę - Halo?
 - No nie wierzę! Odebrałeś! Wygrałem! Mówiłem ci JR, że odbierze, to mnie nie słuchałeś... - odezwał się w słuchawce głos Baekho.
 - Czego chcecie? - spytał oschle Minki.
 - No i znowu! Czy my naprawdę musimy coś chcieć, żeby dzwonić? Jaki z ciebie materialista...
 - Nie materialista, tylko realista. A teraz mów o co chodzi.
 - No nic... chcieliśmy się tylko zapytać jak wam mija czas. W końcu pierwszy raz jedziesz tak daleko. Nigdy nie byłeś dalej niż kilometr od domu, więc to normalne, że się martwimy.
 - Nie jestem już dzieckiem Baekho, więc przestań mnie tak traktować. Może i masz rację, ale nie zapominaj, że nie jestem sam. Nic mi nie będzie. - odparł Ren i rozłączył się po czym schował telefon do kieszeni.
Minhyun rzucił u szybkie spojrzenie.
 - Baekho? - spytał.
Minki westchnął.
 - To pierwszy raz, kiedy jestem poza domem dalej niż kilka ulic. Martwią się. Jakby mieli o co! - jęknął osuwając się po oparciu w ten sposób, że prawie leżał.
 - Nic dziwnego, że się martwią. Dlaczego wcześniej nigdzie nie wychodziłeś? Jeśli mogę wiedzieć oczywiście...
 - Moja rodzina jak wiesz jest... specjalna. Zawsze mieliśmy wrogów. Mój ojciec jest jednym z najbogatszych ludzi w kraju, ma ogromną firmę, majątek. Od wielu pokoleń rywalizujemy z innymi rodami. Czasami niektórzy z nich posuwali się nawet do zbrodni, żeby zyskać prowadzenie w hierarchii. Zamordowali moją babcię, żeby wymusić na dziadku rezygnację z firmy. Ten jednak nie chciał ustąpić myśląc naiwnie, że jeszcze ją uratuje. Nie udało się. Świat, do którego należę, jest niebezpieczny. Ktoś może zechcieć mnie zabić tylko dlatego, że jestem synem Choi Sunsang'a. Niby głupota, ale tak już jest. Jestem jedynym synem i w dodatku Dziedzicem. Znasz moje umiejętności. Z tym nie da się normalnie żyć. Izolowali mnie od ludzi, żeby chronić mnie i innych. Muszę też nosić te cholerne soczewki, żeby nikogo przypadkiem nie zabić. - Ren zamilkł wpatrując się w swoje dłonie. Nigdy tyle nikomu nie mówił, więc czuł się nieswojo - Przepraszam, że cię zanudzam.
Minhyun znów na niego zerknął. Zdążył zauważyć zmieszanie na twarzy młodszego.
 - Nie zanudzasz mnie. A twoje zmieszanie jest naprawdę urocze. - na jego ustach zakwitł zadowolony uśmiech.
 - Oj, zamknij się! - burknął Minki wystukując palcami o szybę rytm jakiejś znanej tylko jemu piosenki.

        Zatrzymali się przed wielkim, oszklonym budynkiem w centrum jakiegoś miasta, którego Ren nie znał. Zafascynowany wysiadł z samochodu i błyszczącymi oczami rozglądał dookoła. Zdaniem Minhyun'a wyglądał wtedy jak małe dziecko, które zobaczyło stos prezentów pod choinką.
 - Idziemy. - rzucił podchodząc do drzwi wejściowych. Minki podbiegł do niego i wszedł za starszym do środka.
     Wszystko wyglądało niesamowicie (według Ren'a). Dominowały tutaj błękit i czerń. Minhyun wcisnął guzik windy. Usłyszeli jak ta sunie w górę. Choi schował się za bruneta.
 - Co to jest? - spytał.
 - Winda. Wjedziemy tym na górę. - oznajmił Hwang.
 - Aha... To jest niebezpieczne?
 - Nic ci się nie stanie.
 - Yhym...
Drzwi windy otworzyły się. Minki podskoczył i wbiegł do środka. Minhyun już miał wcisnąć guzik, kiedy poczuł czyjąś dłoń trzymającą go za ramię. Spojrzał zdziwiony na Ren'a.
 - Co jest? - Minhyun przez chwilę pomyślał, że chłopak się boi.
 - Mogę wcisnąć guzik? - spytał Minki. Hwang parsknął śmiechem, a wewnątrz odetchnął z ulgą, bo nie zamierzał wspinać się schodami.
 - Jasne, wciskaj.
Ren niczym zadowolone dziecko nacisnął odpowiedni przycisk i winda zamknęła się, po czym ruszyła w górę. Choi na początku poczuł się dziwnie. Miał wrażenie, że zaraz zwymiotuje, jednak to zniknęło po chwili dając miejsce przyjemności. Był podekscytowany? Owszem, był.
       Po około minucie winda znów się otworzyła.
 - To nasze piętro. Chodź. - powiedział Minhyun wychodząc na stały grunt. Zaraz, obok niego pojawił się Minki.
Szli w milczeniu. Ren starał się zapamiętać jak najwięcej szczegółów z tego miejsca. Wiedział, że nieprędko uda mu się tutaj wrócić.
      Stanęli przed zwykłymi, czarnymi drzwiami z tabliczką: "Woo Hyesung". Nagle usłyszeli wołanie:
 - Minhyun!
Podbiegł do nich rudowłosy chłopak. Miał małe oczy, które pod wpływem uśmiechu zwężały się jeszcze bardziej.
 - Dawno się nie widzieliśmy, Junho-hyung. - przywitał się Hwang. Starszy prychnął zdenerwowany.
 - Jak mieliśmy się widzieć, jeżeli zawsze się mijamy? Wracam z misji i słyszę, że ciebie nie ma! Jak się wytłumaczysz, młody? - Junho pogroził Minhyun'owi palcem, jednak nie wyglądał na złego. Po chwili rzucił się na bruneta i potargał mu włosy.
 - Ała! Hyung! - jęknął Hwang - Nie jesteśmy już dziećmi, zapomniałeś? Tym bardziej, że powinieneś zachowywać się jak przystało na mojego przełożonego.
 - Dla mnie zawsze będziesz dzieckiem, Min! Nie zapominaj, że jestem od ciebie pięć lat starszy! Szacunku trochę!
 - Ale powiedziałem... Ech, nieważne! Poznajcie się. Kim Junho, mój przełożony. Choi Minki.
Blondyn przez cały ten czas stał z tyłu, przyczepiony do ramienia Minhyun'a i nie zwracał na siebie uwagi. Tak więc, dopiero teraz Junho przyjrzał mu się. Był śliczny.
 - To jest twoje zadanie? No, no, no... Niczego sobie. Nawet w pierwszej chwili pomyślałem, że to dziewczyna, ale jak już go przedstawiłeś... Ładny.
Ren odsunął się jeszcze bardziej. Sam się sobie dziwił. Nigdy taki nie był. Nie bał się ludzi, ale fakt, iż jest pierwszy raz w nieznanym sobie miejscu sprawił, że czuł się jak małe, zagubione dziecko.
 - Mógłbym cię prosić, hyung, o przypilnowanie Ren'a, kiedy będę u szefa? - spytał Minhyun. Nie, nie, nie... - błagał w myślach Minki.
 - Jasne! Dla mnie to nie problem. Nie daj się pożreć! - oznajmił entuzjastycznie Junho. Cholera.
 - Dzięki. To ja zaraz wracam.
I Minhyun zniknął za drzwiami. Pomiędzy Junho, a Minki zapadła niezręczna cisza, którą przerwał starszy.
 - Ile masz lat?
 - Siedemnaście.
 - Niemożliwe! Wyglądasz na piętnaście, najwyżej szesnaście! - niemalże krzyknął Kim. Po chwili jednak zreflektował się - Do jakiej chodzisz szkoły? - spytał. Choi westchnął. Nie lubił być wypytywany.
 - Nie chodzę do szkoły. Moja matka z wykształcenia jest nauczycielką, więc zawsze uczyłem się w domu.
Junho kiwnął głową na znak, że rozumie. Wiedział, że w bogatych rodzinach często tak jest. Widział również, że młodszy nie chce odpowiadać na pytania, więc nie odezwał się więcej. Stali tak chwilę w milczeniu, kiedy usłyszeli obok dziewczęcy pisk.
 - Junho-oppa! Wrócił już Minhyunnie? I kto to jest? - wypytywały dwie dziewczyny podbiegając do nich. Ren ledwo powstrzymywał śmiech widząc jak starają się nie przewrócić w swoich nienaturalnie wysokich szpilkach.
 - Wrócił, jest u szefa. A to jest jego zadanie, Choi Minki. - oznajmił Kim wskazując na Ren'a. Dziewczęta rzuciły się na młodszego obmacując całe jego ciało.
 - Kyaa!~ Jak ja bym chciała tak wyglądać! Jest śliczny, prawie jak dziewczyna! Ta jasna cera, ciemne oczy, bond włosy, malinowe usta! - piszczały zachwycając się urodą młodszego. Ten czuł się co najmniej niezręcznie.
 - Mogłybyście mnie puścić? - spytał kulturalnie, ale dziewczyny, mówiąc prosto, olały go. Wreszcie czarne drzwi otworzyły się i przed nim pojawił się Minhyun w towarzystwie mężczyzny wyglądającego na mniej więcej czterdzieści lat.
 - No, no. Choi Minki we własnej osobie. Jak mniemam masz soczewki, prawda? - upewnił się mężczyzna spoglądając na blondyna niepewnie.
 - Miło mi. - chłopak ukłonił się - Nie zdejmuję ich nawet do spania. - odparł obojętnym tonem.
Szef agencji przyglądał mu się uważnie. Jemu również nie umknęła niezwykła uroda Ren'a. Był niemalże zahipnotyzowany jego wdziękiem.
 - Nie było żadnych niedogodności związanych z podróżą? - spytał pan Woo uśmiechając się lekko.
 - Nie. Dziękuję za troskę. - oznajmił grzecznie Minki, tak jak go nauczono w domu. W tym momencie wtrącił się Hwang:
 - Chcesz już iść, czy wolisz zostać? Możemy posiedzieć tutaj jeszcze chwilę albo jechać do domu...
 - Możemy już jechać. - odparł szybko Choi. Minhyun zauważył, że cała sytuacja peszyła młodszego, więc uśmiechnął się tylko. Dwie natrętne dziewczyny westchnęły przeciągle. Dopiero wtedy brunet je zauważył.
 - Taeyeon-noona, Hyorin-noona. Dawno się nie widzieliśmy. - przywitał się. Obie dziewczęta uśmiechnęły się szeroko.
 - Minhyunnie! Myślałyśmy, że coś ci się stało! Nie było cię tyle czasu, a potem tak szybko wyjechałeś na kolejną misję. Teraz już wiemy przynajmniej dlaczego. Gdyby nam trafiło się takie zadanie, również nie czekałybyśmy tylko...
 - Takie uwagi zostawcie dla siebie, proszę. Dobrze, noona? - posłał im szybki, acz skuteczny uśmiech, więc te nie odezwały się już. Pokiwały im na pożegnanie i pobiegły (w miarę możliwości) do siebie - Pójdziemy jeszcze do mnie na chwilę. Chcę coś zabrać. - oznajmił Hwang - Do widzenia panie Woo, Junho-hyung. - ukłonił się, a Mini poszedł w jego ślady. Po pożegnaniu poszli w głąb korytarza.
        Do pokoju, do którego zmierzali prowadził długi hol. Drzwi miały taki sam kolor jak te u pana Woo.
 - To tutaj. - poinformował młodszego brunet i przyłożył rękę do ekraniku na ścianie. Zamek puścił i ich oczom ukazał się przyjemnie urządzony pokój. Stało w nim jedno biurko z czarnego drewna i komputer z ogromnym monitorem, po którego bokach znajdowały się dwa mniejsze. Ściany miały przyjemny, niebieski odcień. Pod ścianą po prawej stronie stała skórzana, biała sofa. Wyglądała jak kompletnie oderwana od rzeczywistości, ale ładnie się komponowała z resztą umeblowania.
 - Ładnie tu. - oznajmił Ren całkiem szczerze.
 - Chociaż komuś się podoba. Dziewczyny nie chcą nawet patrzeć na ten pokój. - zaśmiał się Minhyun kręcąc głową.
 - Czemu? Całkiem tu przytulnie.
 - Nie mnie się pytaj, tylko ich. Mnie mój pokój odpowiada.
Milczeli przez chwilę, a brunet grzebał w szufladzie szukając czegoś. Najwyraźniej wreszcie to znalazł, bo uśmiechnął się triumfująco i schował "to coś" do kieszeni
 - Idziemy.

        Po wyjściu z budynku Minki poczuł przyjemne promienie słońca łaskoczące jego skórę. Nareszcie poczuł się swobodnie. Wokół prawie nie było ludzi, więc odetchnął z ulgą. Minhyun otworzył mu drzwi do samochodu.
 - Zapraszam księżniczkę.
Ren prychnął.
 - Nie. Nazywaj. Mnie. Księżniczką! - burknął siadając na miejscu pasażera i krzyżując ręce na piersi.
 - Przepraszam, że jaśnie panią... to znaczy pana, obraziłem. - Hwang parsknął śmiechem zamykając drzwi. Sam wszedł do samochodu po stronie kierowcy i już miał zapiąć pasy, kiedy zauważył, że Choi właśnie walczy ze swoimi. Pokręcił z politowaniem głową i pochylił się stronę młodszego - Pomogę ci. - mruknął parę centymetrów od jego twarzy. Chwycił pas nie słuchając sprzeciwów młodszego. Nagle zachwiał się i upadłby na blondyna, gdyby nie to, że ten oparł dłonie o jego klatkę piersiową przytrzymując go w ten sposób w powietrzu.
 - U-uważaj... - wyjąkał Minki czerwieniąc się.
 - Dzięki... - odpowiedział Minhyun zastygając w bezruchu. Przyglądał się Choi z zainteresowaniem. Ren zauważył to i niepewnie zapytał:
 - Coś się stało?
 - Masz piękne oczy, wiesz? Aż trudno uwierzyć, że są śmiertelną bronią. - oznajmił z uśmiechem. Kiedy wypowiadał te słowa, Ren czuł jego oddech na swojej twarzy. Nim spostrzegł miał już zapięte pasy, a Minhyun spokojnie wyjeżdżał z parkingu tak, jakby nic się nie stało.


5 komentarzy:

  1. Yeeeeeey!! W końcu doczekałam się na ten trzeci rozdział! *---* Jest świetny! Ale mogłby ich już ktoś zaatakować :3 albo jakieś groźby wysłać...na przykład kamieniem do którego będzie przyczepiona kartka zbić szybę w pokoju Rena :3 a wtedy on przeniesie się do Minhyuna *Q* (nie zwracaj uwagi na moją powaloną wyobraźnię. XD) a co do tych dziewczyn...uch, nienawidzę .----. Nie lubię takich pustych, nachalnych i wkurzających stworków, które całe życie patatajają na szpilkach...ja osobiście wyjebałabym się już po czterech metrach. XD ale ja to ja ~ Yushi mistrz. Czekam, czekam i jeeeszcze raz czekam na czwarty part :3 no i weny rzyczę, weny, bo to najważniejsze! No i czasu...i chęci...tak. XD
    Pozdrawiam!!! ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę świetny blog. Codziennie sprawdzam czy nie ma nowych notek, właściwie to parę razy dziennie [uzależnienie na maksa XD].
    Jak będę mieć czas to założę konto i dodam się do obserwatorów =^w^=

    Pozdrawiam
    ~Son

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj masz urodziny, prawda? Więc wszyyyystkiego najlepszego kochanie! Zdrowia, szczęścia, pomyślności! Spełnianie marzeń, cudownych podróży, kochających przyjaciół, dobrych ocen w szkole, wymarzonych koncertów i co tam sobie jeszcze tylko wymyślisz! STO LAT, STO LAT! ♥ ♥ ♥ <==== patrz, nie zapomniałam o Twoich urodzinach. XD *Yushi mistrz*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *_________* Dziękuję!!! <3 Wzruszyłam się. *ociera łezkę* Następny rozdział będzie dla Ciebie! =^w^=

      Usuń
    2. Ojejku...na prawdę? ^^"
      Kochana jesteś ♥

      Usuń