czwartek, 17 października 2013

[YAOI] "Dziedzictwo" - Part 8

                 WRÓCIŁAM! Z kolejną dawką MinRen. Przepraszam, że to tak długo zajęło, ale miałam do załatwienia prywatne sprawy. Telliel - Doczekałaś się!
 http://wspollokatorka-depresja.blogspot.com/2013/10/no-hej.html

Przepraszam, że rozdział jest STRASZNIE KRÓTKI, ale miałam problemy jak już wspominałam wcześniej. Następny będzie dłuższy. :D

                  ******************************************************************
                          Ren obudził się, czując ciepłe ciało ściśle przylegające do jego. Uśmiechnął się i wtulił w ukochanego. Nie wierzył, że to się dzieje naprawdę... że Minhyun coś do niego czuje. Zawsze wydawało mu się, że jest brunetowi obojętny. Dlatego Hwang zaskoczył go poprzedniego dnia. Wciąż czuł motyle szalejące w jego brzuchu. Nigdy wcześniej nie znał tego uczucia. Miłości.
       Nagle poczuł, że Minhyun gwałtownie się poruszył. Spiął się natychmiast i pokrył czerwienią.
 - Nie śpisz już? - spytał starszy zaspanym głosem. Ren pokręcił przecząco głową. - Dlaczego?
Blondyn ułożył się wygodniej.
 -  Nie mogę spać. A ty?
 - To samo.
Zapadła cisza przerywana jedynie biciem ich serc. Chwilę napawali się tym spokojem, aż Minki ponownie się odezwał:
 - Która godzina?
 - Nie wiem. - odpowiedział Minhyun - Ale na pewno wcześnie.
Ren przełknął ślinę. Postanowił poruszyć temat, który tak go dręczył:
 - Dlaczego to zrobiłeś? - zapytał drżącym ze zdenerwowania głosem. Bał się odpowiedzi. A co jeśli to z litości? Albo Minki był naprawdę tak denerwujący, że inaczej nie mógł go uciszyć?
 - Ale co? - zdziwił się Hwang.
 - No... to... wiesz co. - zaczął się jąkać blondyn.
Minhyun zastanowił się chwilę, po czym odpowiedział:
 - Bo cię kocham.
Następnie złożył na jego ustach czuły pocałunek po czym przytulił go mocniej.
       Nagle rozległ się głośny, kobiecy krzyk. Chłopcy zerwali się z łóżka i wybiegli na korytarz. Minhyun zobaczył cień, który mignął na korytarzu i wycelował, lecz nie zdążył strzelić.
 - Ren, biegnij do gabinetu ojca! Nie wychodź pod żadnym pozorem, jasne? - pouczył młodszego, po czym zamierzał ruszyć w stronę gdzie widział intruza, lecz blondyn złapał go za rękaw.
 - Nie zostawię cię!
 - Nie pozwolę ci iść ze mną!
Ren uśmiechnął się słabo.
 - Więc mamy problem, bo ja ci nie odpuszczę.
 - Nie rozumiesz, że nie mogę pozwolić ci umrzeć?! - warknął Hwang wyrywając się.
 - Umiem walczyć! Nie jestem słaby!
Wtedy brunet zauważył za chłopakiem ciemną sylwetkę z wyciągniętym ramieniem. W dłoni trzymała pistolet.
 - PADNIJ!
Rozległ się odgłos strzału. Minhyun'owi udało się w ostatniej chwili paść z Renem na ziemię.
 - Idź. - szepnął i puścił młodszego.
 - O-okej. Ale, Minhyun! - krzyknął do oddalającego się chłopaka - Nie daj się zabić, dobrze?
 - Obiecuję, że wrócę żywy, a teraz spieprzaj stąd, bo coś ci się stanie!
Minki już nie protestował, tylko uciekł do gabinetu ojca tak jak nakazał mu ochroniarz.
          Tymczasem Minhyun pobiegł w kierunku, z którego strzelał intruz. Zobaczył ubraną na czarno postać próbującą wyskoczyć przez okno. Poczuł jak zbiera się w nim złość.
- Ej, ty! Zatrzymaj się! - krzyknął.
Postać odwróciła się. Minhyun zastygł w miejscu.
- No cześć braciszku. - oznajmił z szyderczym uśmieszkiem Hwang Youngjae, po czym wyskoczył na zewnątrz zostawiając przerażonego chłopaka, niezdolnego do powiedzenia czegokolwiek.
            Minki siedział w gabinecie ojca razem z matką i bił się z myślami. Nie mógł sobie darować, że zostawił Minhyun'a samego. Był świadom tego, że zadaniem Hwang'a była jego ochrona, ale nie mógł go stracić akurat teraz, kiedy dowiedział się, że brunet odwzajemnia jego uczucie. Zyskał swój własny powód do szczęścia. Nie zamierzał z niego rezygnować. Chciał móc do końca życia doświadczać przyjemności budzenia się z ukochanym w łóżku. Chciał go całować, przytulać się do niego. Kochał go tak bardzo, że nie mógłby bez niego żyć.
- Nic mu nie będzie, kochanie. Minhyun jest wyjątkowy. Poradzi sobie w każdej sytuacji. - odparła z uśmiechem pani Choi. Ren już wcześniej podejrzewał, że jego mama wie o wszystkim. Ona zawsze wiedziała pierwsza nawet jeśli nikt jej nie powiedział. Taki już chyba matczyny przywilej.
- Wiem, ale mimo wszystko się boję. Kocham go, mamo. Nie chcę go stracić!
Blondyn zerknął na stary zegar z kukułką. Co ty tam tak długo robisz? Minhyun... - pomyślał Ren osuwając się na podłogę za biurkiem i opierając o nie głowę.
- Ren... Ren... Ren!
Minki gwałtownie podniósł głowę. Nawet nie zauważył, kiedy zasnął. Potarł zaspane oczy i ujrzał przed sobą Minhyun'a.
- Minhyun... Wróciłeś...
- Idziemy, Ren. Już nie jesteś tu bezpieczny. Musimy wyjechać.
Tego Minki się nie spodziewał.
- A-ale jak to? Dlaczego?
Hwang pomógł blondynowi wstać i pogładził go po policzku.
- Kocham cię, Ren. Wszystko ci wytłumaczę. Obiecuję. Ale teraz chodźmy szybko póki nikt nas nie śledzi.
Młodszy skinął głową na zgodę i pobiegł razem z Minhyun'em w stronę jeep'a.
                   Kiedy wsiedli do samochodu, Ren zaczął wypytywanie.
- Powiedz mi skąd ten nagły wyjazd? To dlatego, że ktoś się włamał? Przecież poprzednio nic z tym nie zrobiłeś, a teraz nagle mam uciekać?!
Minhyun westchnął. Nie chciał, żeby Minki zauważył, że coś jest nie tak.
- Wcześniej nie pozwalali sobie na tak wiele. Zgodnie z twoim ojcem uznaliśmy, że lepiej będzie jeśli znikniesz. Musimy cię gdzieś ukryć na jakiś czas. Oczywiście nie możemy zostawić cię samego, a ja nawet nie chcę, więc znikam z tobą. - wyjaśnił w miarę normalnym głosem.
- Rozumiem... A więc gdzie jedziemy?
- Do domku w lesie za miastem. Zapasy tam są, więc nie mamy się co martwić o jedzenie. Niestety nie ma tam takich cudownych warunków jak w twojej rezydencji, ale da się przeżyć. - odparł brunet nie odrywając oczu od drogi. Jednak po kilku minutach ciszy zerknął na chłopaka obok. Zauważył, że blondyn jest cały czerwony - Coś nie tak?
Minki pokręcił szybko głową.
- Chodzi o to, że ja pierwszy raz będę spał poza domem. To dziwne uczucie. - oznajmił drżącym z poddenerwowania głosem.
- Będzie okej. Znam to miejsce. - zapewnił go Hwang.
- Na pewno będzie okej. Mogę to potraktować jako przymusowe wakacje z tobą. Czyli jest bardzo okej.
- Cieszę się, bo jesteśmy na miejscu.
      Wokół nich rozpościerał się ciemny las. Minhyun zatrzymał samochód tuż obok niewielkiego budynku z drewna, po czym wysiedli. Ren dotychczas widział takie tylko na filmach. Wpatrywał się w otoczenie z nieukrywanym zachwytem.
- Cudowne! Jakie to miejsce jest piękne! Podoba mi się. Zakochałem się chyba...
Minhyun podszedł do blondyna i przutulił go od tyłu.
- Mam być zazdrosny? - spytał uśmiechając się zadziornie i przegryzając delikatnie płatek icha młodszego. Ten wydał z siebie cichy jęk, którego nie zdążył powstrzymać.
- Spróbuj mi tylko robić sceny zazdrości! Osobiście cię ukatrupię!
Minhyun zaśmiał się.
- Tak jest księżniczko. Nigdy scen zazdrości!
Po tych słowach zasalutował i roześmiany pocałował ukochanego w usta.
              Ren pierwszy wszedł do domku. Poczuł intensywny zapach drewna i uznał go za przyjemny. Prawie tak przyjemny jak zapach Minhyun'a. - pomyślał kierując się w stronę kanapy. Rzucił na nią swój bagaż i usiadł obok.
- Podoba się? - spytał Hwang z czułym uśmiechem na ustach.
- Świetnie tu! - odparł poruszony Minki odwzajemniając uśmiech.
- To dobrze. Będziemy skazani na to miejsce przez najbliższy czas. Właśnie! Jest jeszcze jedna rzecz, o której ci nie powiedziałem...
Jednak zanim Minhyun zdążył cokolwiek powiedzieć zza jego pleców wyskoczyli Baekho z JR.
- Podejrzewam, że to jest ta "rzecz", o której zapomniałeś mi wspomnieć? - westchnął Minki kręcąc głową.
- Yyy... Nie gniewasz się, prawda? - spytał Hwang.
- Nie, no co ty! W żadnym wypadku! Tylko wiesz co ci powiem? - ściszył głos na tyle, żeby tylko ochroniarz go słyszał - Zarządzam celibat. Do odwołania! - dodał głośniej chcąc podkreślić swoją decyzję.
- No wiesz co... Reeeen! Żartowałeś, prawda? Powiedz, że żartowałeś!
Jednak młodszy nie odezwał się.
- Księżniczka się obraziła? Nie martw się! To u niego normalne. - zagaił JR.
- Mam nadzieję, że z Aronem wszystko w porządku. - odparł Minhyun. Zauważył, że Baekho nagle spochmurniał jednak postanowił nie pytać o co chodzi. Nie lubił wtrącać się w czyjeś sprawy. Jego praca oczywiście czasem tego wymagała, ale ograniczał się zwykle do minimum. Inaczej było w przypadku Ren'a, ale to przecież inna historia.
                 Wszedł po schodach na górę gdzie czekał na niego Ren z konspiracyjnym uśmiechem na twarzy.
 - Co zrobiłeś? - spytał blondyna nieufnie podchodząc bliżej.
 - Jeszcze nic...
 - "Jeszcze"? Mam się bać?
Minki uśmiechnął się szeroko.
 - Zobaczysz wieczorem.


środa, 2 października 2013

Powód mojej nieobecności -,-

Przepraszam Was po raz kolejny, ale znów wylądowałam w szpitalu na obserwacji. Następny post powinien wkrótce się pojawić, ale głowy nie dam! Kocham Was i przepraszam za moje kiepskie zdrowie! *przytula* Na dowód macie zdjęcie mojej łapki z wenflonem. ;D