wtorek, 18 marca 2014

[YAOI] "Dziedzictwo" - Part 11

          Dziękuję bardzo serdecznie Mojej Kochanej Czytelniczce, której słowa otuchy są dla mnie weną. :D Oraz Wam wszystkim oczywiście! Kocham Was! ;*

                 ********************************************************************


              Budząc się rano Baekho poczuł coś ciepłego przylegającego do jego policzka. Uśmiechnął się wtulił mocniej w ciało obok. Aron parsknął śmiechem.
 - Uroczy jesteś. Mimo tego, że ciężki...
Dongho zmrużył gniewnie oczy.
 - Zostaw w spokoju moje ciężkie kości, ty chamie! I nie obrażaj mnie! Zazdrościsz mi mięśni! Przyznaj!
Usiadł okrakiem na starszym i uśmiechnął wrednie. Ten uniósł jedną brew nie przestając spoglądać na młodszego.
  - Jesteś idiotą, ale to nic. I tak mi się podobasz.
Te słowa sprawiły, że Baekho zapłonął czerwienią.

                 Ren od rana miał dziwne przeczucie, że ochroniarz nie mówi mu wszystkiego. Powinien mu ufać, ale mimo to, czuł się oszukiwany. Minhyun nie chciał mu nic powiedzieć, a kiedy Ren pytał co robi, zbywał go mówiąc, że nie ma czasu. W końcu zaprzestał wypytywania i zdenerwowany zszedł po schodach na dół. Usiadł na kanapie z bojową miną i skrzyżował ręce na piersi.
 - Cały aż się gotujesz, Ren.
Minki podskoczył przestraszony i spojrzał w kierunku, z którego dochodził dźwięk. Ujrzał tam nikogo innego jak Jonghyun'a.
 - To nie jest zabawne! On mnie ignoruje!
 - Oj, młody, młody. Nie możesz z nim po prostu porozmawiać? - westchnął JR kręcąc głową i siadając obok.
 - Jak tak mówisz, to brzmi prosto, ale wiesz jaki on jest! On mi po dobroci nic nie powie. Nie wiem co mam zrobić. - zacisnął pięści i zaklął cicho. W tym samym momencie stojący obok wazon rozbił się na kawałki. Jonghyun podskoczył i zerknął zaskoczony na kuzyna.
 - Yyy... To ty? - spytał ostrożnie.
 - Nie mam bladego pojęcia co to było.
JR zmarszczył brwi.
 - Księżniczka! - krzyknął nagle.
 - Yah! Co ty teraz?!
Stolik na przeciwko przewrócił się. Jonghyun uśmiechnął się szeroko.
 - To ty! Ja nie mogę! Rozwalasz system, młody!
Minki spojrzał na niego jak na idiotę.
 - Co ty mi tu teraz gadasz? Jaki system? To niemożliwe, żebym... - nagle zamilkł i spojrzał na schody - Pęknij. - mruknął i dwa schodki załamały się jakby ktoś rzucił w nie czymś ciężkim.
 - Co tu się dzieje?!
Minhyun wybiegł z pokoju i zatrzymał się w pół kroku widząc dwie dorodne dziury i rozbawionego Jonghyun'a.
 - Hyunnie! Patrz co zrobiłem! - roześmiał się Ren. Hwang wykonał słynnego "facepalm'a".
 - Fajnie, że się cieszysz, ale zróbcie coś z tym. I nie hałasujcie tak, bo próbuję pracować.
Po tych słowach wrócił do pokoju. JR patrzył za nim zdziwiony.
 - Miałeś rację. Jest jakiś dziwny. Straszny sztywniak się z niego zrobił. Wkurzyłeś go czymś?
Ren ponownie opadł na kanapę.
 - Nie wiem! Od wczoraj jest taki. Nie ogarniam o co mu chodzi, ale martwię się. - jęknął zakrywając twarz dłońmi.
 - Spokojnie. Niedługo się wszystko ustabilizuje i znów będziecie zakochaną parką gołębi, które nawet do łazienki chodzą we dwóch.
Minki zaśmiał się sztucznie.
 - Obyś miał rację.

                Minhyun tymczasem siedział obładowany książkami, dokumentami i z laptopem na kolanach. Rozmowa z bratem przemówiła mu do rozumu. Zamiast ignorować i niwelować moce Ren'a, powinien pomóc chłopakowi je rozwijać. Dlatego właśnie przekopał bibliotekę znajdującą się pod domkiem w poszukiwaniu książek, które mogłyby być pomocne. Dodatkowo poszperał w sieci, na forach i internetowych encyklopediach. Bolało go, że musiał przez to ignorować Ren'a, który poczuł się przez to nie kochany. Najchętniej to złapałby go w ramiona i więcej nie wypuszczał, ale wiedział, że teraz najważniejsze jest jego bezpieczeństwo.

             Baekho obserwował uważnie Minki'ego, który od kilku minut siedział w pokoju jego oraz Aron'a. Właściwie to nie tyle Minki'ego, co unoszącą się przed nim łyżeczkę. Tak, Ren nauczył się lewitacji. Nie potrafił unosić ani żadnych większych przedmiotów, ani siebie samego, lecz był dumny ze swoich postępów.
 - Czuję się jak w jakimś "Paranormal Activity". - mruknął Dongho zaciskając pięść na rękawie koszuli Aaron'a. Cóż mógł biedak poradzić, że bał się duchów?
 - Wyluzuj, to nic takiego. Znaczy, to naprawdę ogromny postęp, ale nie ma się czego bać. - uspokoił chłopaka, po czym zwrócił się do Ren'a - Naprawdę nie wiedziałeś, że umiesz takie rzeczy?
Ren spojrzał na niego ze smutkiem w oczach. Łyżeczka spadła na ziemię.
 - Nie wiedziałem. Jednak mam wrażenie, że Minhyun był wszystkiego świadomy, ale nic mi nie mówił. Obiecał, że nie będzie kłamał, a oszukał mnie! Głupi, wredny, kłamliwy, wstrętny, opiekuńczy przystojniak! A niech go...! - zakończył swoją wiązankę cichym westchnieniem i wstał - Idę do niego. Pożałuje, że się urodził!
Jak powiedział, tak zrobił. Po chwili już nie było go w pokoju.
 - Wiesz co? Współczuję Minhyun'owi. - westchnął Kwak.
 - Czemu? Mógł nie zatajać prawdy.
 - Ale Minki go zabije... Widziałeś ten mord w oczach? Jest wściekły. Chyba jego ochroniarz bardziej potrzebuje pomocy niż on sam...
Baekho zaśmiał się tylko. Musiał przyznać mu rację. Biedny Hwang...


          Minhyun nawet nie wiedział, w którym momencie zasnął. Obudził go dopiero trzask otwieranych drzwi. Zaskoczony szybko wyciągnął zza kabury broń i wycelował. Odetchnął z ulgą widząc Ren'a. Nabuzowanego, ale jednak jego.
 - Coś nie tak? - spytał widząc jego zaciętą minę. Choi prychnął.
 - Pytasz jakbyś nie wiedział!
 - No bo nie wiem!
 - Nie zaczyna się zdania od "no"!
 - Nie poprawia się starszych!
 - Nie celuje się z broni do swojego chłopaka!
 - Nie trzaska się drzwiami!
 - Nie zataja się prawdy!
 - Co...?
 - Gówno. Słyszałeś. - mruknął Minki.
 - O co ci chodzi?
 - Wiedziałeś wszystko. Wszystko!
Minhyun westchnął i podrapał się po głowie.
 - Ren, to nie tak... Dowiedziałem się niedawno od... - urwał dając sobie mentalnego kopa w dupę, za to, że prawie się zdradził.
 - Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? - ku jego uciesze Minki nie zauważył urwanego w połowie zdania.
 - Nie chciałem cię martwić. - to była prawda. Nie chciał.
 - Mogłeś chociaż zainsynuować...
 - Oj dobra, dobra! Księżniczko nie obrażaj się! - mruknął Hwang całując chłopaka w policzek.
Ren podszedł bliżej z wrednym uśmieszkiem.
 - Wybaczę ci pod jednym warunkiem!
 - Jakim? - zdziwił się Minhyun.
 - Chodź do łazienki.