niedziela, 28 lipca 2013

ONESHOT - "Kochałem zieleń..."

                    Hejka ludzie! ;* Dzisiaj mam chwilę, więc chcę wstawić coś co napisałam w drodze na rezonans. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. W szpitalu będę chyba do 10 sierpnia z tego co wiem, więc mniej więcej datę mojego całkowitego powrotu już znacie. ^^
             Miłego czytania! <3

                       **********************************************************


Kochałem zieleń.
Zieloną trawę wiosną na łące,
Zielone liście na drzewach,
Zielony odcień dojrzewających owoców.
Nienawidziłem zieleni.
Zielonych refleksów w Twoich czarnych włosach,
Twoich zielonych oczu,
Zielonej koszulki brudnej od jej potu
I pachnącej skoszoną trawą.
Zieleń - kolor zazdrości. 
Ale czy to zazdrość, czy nienawiść? 
A może i jedno i drugie?
Kochałem zieleń...

sobota, 20 lipca 2013

Panie i Panowie! (Dobra nie oszukujmy się, tego bloga nie czyta niestety jeszcze żaden facet...)

             Nie wyrobię się z rozdziałem. Prawdopodobnie nic nie napiszę w najbliższym czasie, ale jeśli chcecie wiedzieć jak mi idzie, to tutaj możecie zadawać mi pytania na temat postępu mojej pracy:

                                                              http://ask.fm/JiShade


         Naprawdę się staram i praca wrze na pełnych obrotach (na tyle, na ile pozwala mi moja obecna sytuacja - szpital), jednak nie wiem, czy uda mi się w najbliższym czasie napisać coś niecoś... -,- Przykro mi! >.< Buziaki i hugi dla wszystkich czytelników! ;* <3 *huuuuuuuug*

poniedziałek, 8 lipca 2013

[YAOI] "Dziedzictwo" - Part 6

               Nie wiem co powiedzieć. Miałam ogromnego banana na twarzy, kiedy czytałam Wasze komentarze. XD Dziękuję! Kocham Was! <3

PS. Znów długo mnie nie było. Sorry! =.=" Nie bijcie!

2.PS. Teliel - Kuzyn Michał Cię pozdrawia!

3PS. Kto się stęsknił?! ^^
                        ****************************************************************


                  Minhyun siedział na parapecie i przez otwarte okno spoglądał w gwiazdy. Ten widok niósł ze sobą wspomnienia. Miłe, lecz wraz z nimi niekoniecznie przyjemne. Uśmiechnął się, kiedy rozróżnił Wielką i Małą Niedźwiedzicę. Jedna, samotna łza spłynęła po jego policzku. Hwang Minhyun nigdy nie płakał.

                   - Tato, tato! - krzyknął mały, uśmiechnięty chłopiec, który biegł potykając się o własne nogi.
 - Minhyunnie! Uważaj ciamajdo! - zganił go wysoki, ciemnowłosy mężczyzna z zadbanym zarostem - Bierz przykład z braci. 
 - Przepraszam. - mruknęło skruszone dziecko, spuszczając głowę. Po chwili nadbiegło do nich dwóch chłopców starszych o parę lat od Minhyun'a.
 - Znaleźliśmy teleskop na poddaszu! Możemy pooglądać gwiazdy? Moooożeeeeemyyyyyyy? - spytał najwyższy specjalnie przeciągając głoski.
Mężczyzna westchnął.
 - Dobra. Zgadzam się, ale pod jednym warunkiem! - zniżył się i ściszył głos - Pójdziecie po mamę i razem pooglądamy gwiazdy, dobrze?
 - Dobrze! - krzyknęli naraz trzej chłopcy i pobiegli do domu. Po dwudziestu minutach wrócili z teleskopem i piękną kobietą o długich, kręconych włosach.
 - Co to za pomysł z tym oglądaniem nieba, hmm? Minjae? 
Mężczyzna uśmiechnął się szeroko i wskazał niebo.
 - Patrz kochanie. Widzisz to? Niebo jest takie czyste! Ostatnio ciągle padało. No, a Youngjae i Jihoon znaleźli na poddaszu teleskop. Chyba nie chcesz się kisić w domu? Wiesz, że niedługo znów wyjeżdżam...
 - Może zrezygnuj? - kobieta wyglądała na zmartwioną - Nie musisz tego robić. Możesz zrezygnować. Ukryjemy się gdzieś, gdzie nikt nas nie znajdzie.
Chłopiec, który dotychczas przysłuchiwał się rozmowie podszedł do ojca i zacisnął ręce na nogawce jego spodni.
 - Tatusiu... możemy już?
Mężczyzna uśmiechnął się.
 - Chodźmy, Minhyunnie! Kto pierwszy!

             Otarł szybko mokry ślad na policzku i oparł głowę o szybę. Niebo było tak samo czyste jak wtedy...

                  - Biegniecie na mój znak chłopcy! - krzyknął Minjae. 
 - Tak jest tato! - odkrzyknęło trzech chłopców. Najmłodszy miał około dwunastu lat. Mieli przed sobą tor przeszkód. Było to rok po śmierci matki Minhyun'a. Trenowali, żeby dołączyć do agencji, w której pracował ich ojciec.
 - Doskonale. - mruknął mężczyzna i podszedł do synów - Świetnie chłopcy! Minhyun, mógłbyś się jeszcze bardziej postarać, żeby dorównać braciom. Jihoon, oczywiście najlepszy czas!
Minhyun spuścił wzrok i skierował się do budynku agencji - ich nowego domu. Miał wrażenie, że nigdy nie dorówna braciom.

             Wyjął z kieszeni zdjęcie, które wziął z agencji jakiś czas temu. Był na nim razem z ojcem i braćmi. Przejechał palcem po twarzy najstarszego brata.
 - Minhyun? Coś się stało? Czemu nie śpisz?
Odwrócił się. Ren siedział na łóżku i patrzył na niego.
 - Pilnuję cię, a co myślisz? Że w nocy nie muszę się tobą opiekować? Teraz to nic nie wiadomo...
Minki wstał i podszedł do niego.
 - Powiedz mi, nad czym rozmyślasz. Jakie masz podejrzenia?
 - Nie powinieneś...
 - Mów.
Hwang westchnął.
 - Ktoś wpuścił mordercę do willi.
Ren spojrzał na niego przestraszony.
 - W sensie... wyczuwasz zdradę?
 - Dokładnie. Mam nawet pewne podejrzenia.
 - Powiedz mi!
Minhyun pokręcił przecząco głową.
 - Jeszcze nie. Nie chcę nikogo oskarżać bezpodstawnie. - oznajmił i skierował się do wyjścia - Idziesz ze mną, czy zostajesz?
 - Zależy gdzie. - odparł Ren.
 - Muszę się spotkać z Junho.
Minki zamyślił się przez chwilę.
 - Cóż, myślę, że nie mam wyboru. Jeśli coś mi się stanie, ty za to odpowiesz, więc wolę na razie nie utrudniać ci pracy. A poza tym, nie chcę skończyć jak moja pokojówka. - mruknął i podbiegł do ochroniarza - Ale pod jednym warunkiem!
Hwang przewrócił oczami.
 - Zamieniam się w słuch, księżniczko.
 - Nie zostawisz mnie z nikim samego. Twoi znajomi są dziwni! - burknął Choi nadymając policzki.
 - Twoje polecenie jest dla mnie rozkazem. - Minhyun ukłonił się sztywno i uciekł z pokoju, będąc gonionym przez porządnie wkurzonego Ren'a.


                   - Za jakie grzechy?! - jęknął Baekho niosąc kolejne pudło na strych.
 - Nie marudź! - zganił go JR - Chcesz, żeby Aron nas znowu ochrzanił? Już raz mieliśmy przez niego ładnie obite buźki, pamiętasz?
 - Przesadzasz... Ja jestem przystojny nawet ze śliwą pod okiem! - burknął Baekho - Ciekawe co teraz robią Ren i Minhyun...
 - Nawet. Nie. Próbuj. Do. Nich. Iść. Kretynie. - wycedził Jonghyun - Jakbyśmy mieli mało problemów! Przestań się interesować ich życiem. Masz własne. Wykorzystaj je dobrze, bo nigdy nie wiesz, kiedy się skończy.
Baekho przewrócił oczami.
 - Próbujesz być fajny, stary? Bo coś ci nie wychodzi. Gadasz jak jakiś, kurde, filozof! Od kiedy, ty taki mądry jesteś, co?
 - Zawsze byłem mądrzejszy od ciebie i to mi wystarczy. Poza tym, nie pamiętasz? Ktoś nam to, kiedyś powiedział.
Dongho zamyślił się na chwilę.
 - Aha! Ten stary wariat, co ciągle gadał o średniowieczu! Ten, co go na festynie spotkaliśmy! Pamiętam... Myślałem, że padnę jak słuchałem tych jego bzdur na temat przepowiedni i innych dziwactw.
JR parsknął śmiechem.
 - Nie przesadzaj. Facet miał pasję i to wystarczy. Ty nie masz nawet mózgu, więc nie komentuj!
Baekho już miał coś odpyskować, gdy nagle znikąd pojawił się przed nim Aaron.
 - Nie obijać się kretyni! Nie wnieśliście nawet połowy tego co wam dałem!
 - Ale... my... no tego... - jąkał się Dongho szukając wymówki. Na szczęście po chwili pojawił się Ren wraz z Minhyun'em.
 - Nie męcz ich tak, Aaron! Te ciotki nie potrzebują jeszcze dodatkowo twojego potępienia. Natura już ich dostatecznie skrzywdziła. - mruknął Minki mijając ich z niezmiennym wyrazem twarzy.
 - REN! To nie jest zabawne! - burknął obrażony Baekho.
 - Ależ jest. - oznajmił blondyn i parsknął śmiechem, po czym zniknął za zakrętem.
 - Dziwny jest dzisiaj... - westchnął Aron.
 - Kto? - zdziwił się JR.
Kwak spojrzał na niego z politowaniem.
 - Ren, a kto? Ostatnio zrobił się bardziej pewny siebie. Odzywa się częściej i nawet śmieje. Myślałem, że ta masakra u niego w pokoju tylko pogorszy sprawę, a on wrócił do siebie zaskakująco szybko. Co ten Minhyun mu zrobił?
 - Zmienił na lepsze. - mruknął JR i wrócił do noszenia pudeł.



                        Ren siedział w klubie obok Minhyun'a i spoglądał z zaciekawieniem na ludzi. Większość z nich wyglądała na rozluźnionych i zadowolonych, mimo tego, że znajdowali się wśród wielu, praktycznie obcych osób.
 - Pierwszy raz jesteś w takim miejscu? - spytał Hwang przyglądając mu się badawczo.
 - Ktoś, kto całe życie praktycznie przesiedział w zamknięciu jak księżniczka w wieży, raczej nie miał okazji, aby bywać w takich miejscach. - odparł Minki nie odrywając wzroku od barmana, który mieszał składniki tworząc kolorowe drinki - Poza tym, nie miałem nigdy powodu, by tu przychodzić.
 - Teraz masz. - oznajmił Minhyun szukając wzrokiem w tłumie swojego przyjaciela. Wreszcie, zauważył jak ten przepycha się między ludźmi i ciężko opada na siedzenie na przeciwko Hwang'a i Ren'a.
 - Ludzie! Gorszego miejsca wybrać nie mogłem! Nie myślałem, że będzie tu taki tłum! - jęknął pocierając czoło - W każdym razie, cieszę się, że mnie nie wystawiłeś. No i, przyprowadziłeś ze sobą ślicznego Minki'ego... - ściszył głos w miarę możliwości i spytał - Możemy przy nim rozmawiać?
Hwang westchnął.
 - Inaczej bym go nie zabrał, prawda? Mów lepiej, co znalazłeś. Jak mam go bronić, jeśli nie wiem przed kim dokładnie?
Junho przewrócił oczami.
 - Dobra, dobra. Piwo?
 - Nie. Jestem w pracy i w dodatku nieletni. - odparł Minhyun.
 - Ech... a ty jak zawsze trzymasz się reguł żelazną ręką! Nie rozumiem cię, dzieciaku. Ja w twoim wieku zgodziłbym się i jeszcze dziękował! - westchnął starszy kręcąc głową z politowaniem - Ale przejdźmy do rzeczy. Mam to o co prosiłeś. - położył na stoliku przed nimi żółtą teczkę z pieczątką "TOP SECRET".
 - Co to jest? - spytał Ren przyglądając się Minhyun'owi.
 - On nie wie? - zdziwił się Junho.
 - A skąd ma wiedzieć? Nie rozmawiałem z nim o tym. Zamierzałem mu powiedzieć jak już dostanę od ciebie te akta. - mruknął Hwang przewracając oczami.
Ren czuł się pominięty w tej dyskusji.
 - Idę do toalety, a wy sobie rozmawiajcie. - burknął i odszedł od stolika. Minhyun już chciał za nim iść, ale Junho złapał go za nadgarstek.
 - Spokojnie, ogierze! Da sobie radę. Nie musisz z nim chodzić nawet do łazienki. Ile on ma lat? Pięć? Dupę chcesz mu podetrzeć? Nie jesteś jego niańką, tylko ochroniarzem! - prychnął.
Brunet wyrwał mu się i bez słowa odszedł.


              Minki patrzył w lustro nieprzytomnym wzrokiem. Zbyt dużo ludzi, zbyt duszno dla niego. Kręciło mu się w głowie i zbierało na wymioty od smrodu potu i alkoholu. Nie był przyzwyczajony do takich warunków.
         Nagle pojawiła się za nim jakaś postać. Ren nie widział dokładnie kto to jest, bo jego wzrok stawał się coraz bardziej zamglony od duchoty panującej w klubie. Jednak, kiedy osoba za nim złapała go za ramię odepchnął ją i zatoczył się na umywalkę.
 - Spokojnie kowboju. To ja, Minhyun.
Blondyn odetchnął z ulgą.
 - Nie strasz mnie tak więcej. Nie rozmawiasz już z tym swoim kolegą? Byliście tak pochłonięci sobą, że chyba nie zauważyliście, że wyszedłem... - mruknął poprawiając włosy. Hwang parsknął śmiechem.
 - Zazdrosny? - spytał unosząc jedną brew w ironicznym geście.
 - Chciałbyś. O ciebie? Nigdy. Co mnie obchodzi, że jesteś przystojny, masz piękne oczy i cudownie pachniesz. Równie dobrze mógłbyś być moim księciem z bajki, a i tak nie byłbym o ciebie zazdrosny. - burknął Minki podpierając się ledwo przytomny umywalki. Czuł jak cała świadomość zanika z jego mózgu.
 - Jestem przystojny? - brunet zdziwił się jego wyznaniem - Zaskakujesz mnie. Jesteś pijany od samego wdychania alkoholu? Chodź, wracamy do domu. Twoi rodzice i tak mnie zamordują jak się dowiedzą.
Próbował pociągnąć go za ramię, ale Ren wyrwał mu się i razem polecieli na podłogę.
 - Kretyn... - szepnął nietrzeźwy już Choi - Jak mogłeś nie zauważyć. że od kiedy się pojawiłeś jestem w tobie zakochany? - wyszeptał ledwo słyszalnie. Muzyka w tej części klubu nie grała zbyt głośno, więc Minhyun doskonale usłyszał co powiedział Minki.
 - Pierdolić zasady. - westchnął Hwang i łapczywie wpił się w usta młodszego. Ten z równym zapałem odwzajemnił pocałunek. Ich języki złączyły się w dzikim tańcu, gwałtownie o siebie uderzając. Brakowało im powietrza, ale to nie było dla nich problemem. W tym momencie nie przejmowali się niczym. Nawet tym, że niedługo mieli wracać do rezydencji, a tymczasem całowali się na kafelkach. Minki czuł jak przyjemność rozprzestrzenia się po całym jego ciele wraz z każdym kontaktem z ciałem należącym do Minhyun'a. Dopiero po chwili starszy odzyskał zdrowy rozsądek i odsunął od siebie blondyna.
 - Tak nie można. - sapnął łapiąc oddech - Wystarczy, księżniczko. Wracamy do domu.
 - Co ty tam szprechasz do mnie...? - burknął Ren - Ja wcale nie chcę kończyć...
 - Nie ma "nie chcę". Seks w męskim kiblu nie należy do zbyt romantycznych doświadczeń.
 - Zgadzam się z Minhyun'em. - odparł głos za nimi. Hwang odwrócił się i zobaczył postać Junho opierającą się o framugę drzwi z ironicznym uśmieszkiem na twarzy - "Nigdy nie można wiązać się z osobą, którą mamy się zajmować."? To twoje słowa, Romeo. A teraz zachowujesz się jak hipokryta dzieciaku! Żeby tak na podłodze? To już szczyt wszystkiego...
Minhyun pokręcił głową z dezaprobatą. Miał świadomość, że to zaszło już za daleko.

czwartek, 4 lipca 2013

WYBACZCIE! T_T

               Naprawdę Was wszystkich przepraszam, ale nie wiem kiedy uda mi się wstawić kolejny rozdział. Jestem w szpitalu (w sumie to z własnej winy), więc będę mieć mało czasu na pisanie. Jeszcze raz bardzo Was przepraszam i obiecuję, że postaram się wstawić coś jak najszybciej! T_T